Yirgacheffe

Specyfikacja

Kawy z Etiopii kojarzą nam się z wysoką kwasowością. Jest tak najczęściej, gdy na początku drogi w świecie rzemieślniczej kawy, wysuwamy nieśmiało nasze przyzwyczajenia smakowe ze strefy komfortu. Czy jednak po wypiciu kilku kaw i drobnym stażu w piciu czarnych kaw, nie naszła Was ochota, aby spróbować jednak owianej grozą kwasowości Etiopii?

Średnio paloną kawą z regionu Yirgacheffe możecie miło się zaskoczyć, ponieważ nie kwasowość gra tam pierwsze skrzypce!

Smak

Region Yirgacheffe to jeden z najbardziej charakterystycznych regionów w Etiopii. 

Tym, co rzuca się w oczy (i nos przede wszystkim!), jest piękny, kompleksowy aromat kwiatów, cytrusów i migdałów. To oficjalnie najbardziej aromatyczne i pełne subtelności ziarno w ofercie kaw pasujących zarówno pod wszelkie metody ciśnieniowe, jak i ekspresy przelewowe.

Oczywiście, nie obiecujemy braku kwasowości. Jednak wspomniane wyżej pierwsze skrzypce gra tutaj dość wysoka słodycz, której nie byłoby bez idącej kawałek za nią cytrynowej kwasowości i nieśmiałej nucie goryczy, która świetnie dopełnia smak naparu.

Testując Yirgacheffe na intensywności podstawowych smaków, w 5-stopniowej skali (gdzie 1 oznacza najniżej a 5 najwyżej), przyznaliśmy jej ocenę 2 za słodycz, 4 za kwasowość i 1 za gorycz.

Najtrafniejsze określenie smaku kawy, słodyczy i kwasowości przywodzi na myśl czarną herbatę z cytryną i cukrem. A gdy dodamy do tego subtelny i kompleksowy aromat, Etiopię Yirgacheffe po prostu trzeba spróbować!

W czym parzyć najlepiej?

Z przyjemnością przetestowaliśmy specyfikę tej afrykańskiej kawy na każdym możliwym sprzęcie parzącym, począwszy od ekspresu automatycznego przez kawiarkę, na ekspresie przelewowym kończąc.

Espresso z automatycznego ekspresu ciśnieniowego pokazało pełne możliwości i spektrum smaku Etiopii. Kawa smakowała bardzo słodko i posiadała kwasowość dobrej jakości. Poza tym wszystkie aromaty, tak charakterystyczne dla tej kawy, były transparentne. Gdy espresso chłodniało, traciło balans i robiło się bardziej kwasowe niż słodkie. Na szczęście, zarówno na ciepło i na zimno, zaskakiwało długim, przyjemnym, czekoladowym posmakiem z ledwie wyczuwalną goryczką. Absolutnie warte spróbowania w skoncentrowanej wersji, nawet jeśli na co dzień preferujecie americano. Nieintuicyjne podejście, ale warte spróbowania, to dodanie do espresso z Yirgacheffe odrobiny ciepłego mleka, wtedy poczujecie się iście angielsko, bo smak zbliżony będzie do czarnej herbaty z mlekiem.

Z kolei w americano, czyli rozwodnionym espresso, kawa traci swoją intensywną kwasowość, pozostawiając dużą dozę słodyczy, długi przyjemny posmak i wciąż kapitalny aromat. Łatwiej również wyczuć nuty herbaciane, dzięki czemu americano z łatwością da się porównać do czarnej herbaty z cytryną.
Polecamy jednak nie dodawać mleka, ponieważ Etiopia w tym wydaniu jest zbyt subtelna.

Ekspres przelewowy to w naszym odczuciu metoda, w której Yirgacheffe okazuje pełnie swoich możliwości. Cytrynowość w smaku i aromacie idzie łeb w łeb ze słodkim migdałowo-czekoladowym posmakiem. Podczas picia przelewu towarzyszy nam również nieprzerwany balans i ciągłe odczucie słodyczy. Doskonała pozycja pod ekspres przelewowy, jeśli nie lubimy klasycznych, ciężkich, goryczkowych smaków.

Co do połączenia Etiopii Yirgacheffe i kawiarki - jest to intensywne doznanie. Kwasowość i gorycz stają się najbardziej wyczuwalne. Dla prawdziwych fanów tej domowej metody ciśnieniowej to będzie ciekawa jazda bez trzymanki, ponieważ dobrej jakości cytrynowa kwasowość łączy się nieodzownie z goryczką. Mocne doznanie - warte spróbowania dla ekspertów tej techniki, zwłaszcza, gdy chcemy całe trudy nagrodzić kapką mleka.